niedziela, 11 stycznia 2015

Trening kl. J Charmeur GP (1)

Koń: J Charmeur GP
Jeździec: Blacky
Rodzaj treningu: ujeżdżeniowy
Data: 10/01/2015

Ćwiczone elementy: ustępowanie od łydki, zatrzymania, półwolty, chody pośrednie
~*~
Postanowiłam potrenować dzisiaj z moją nową kucką, Charmeur, którą kupiłam od Arabii jakiś czas temu. Jako że zaplanowałam dla niej ujeżdżeniową karierę, wypadałoby zrobić coś w tym kierunku. Jak Podkowa słusznie zauważyła na zawodach na hipodromie Arisha, kobyłka nie ma żadnego doświadczenia w startach, a my dwie nie miałyśmy czasu się zgrać. Czas to powoli zmieniać. 

Zabrałam z siodlarni potrzebny sprzęt i ustawiłam przed boksem. Złapałam kantar z uwiązem i poszłam na pastwisko, gdzie klaczka właśnie ganiała za wielką, gumową piłką. Bawiła to kiepskie określenie - ona ją atakowała! Zaśmiałam się. Bez wątpienia mała miała charakterek, ale lubię takie konie, niewątpliwie potrafią zapewnić człowiekowi rozrywkę.
Kiedy kobyłka zobaczyła mnie przy wejściu, od razu porzuciła swoje zajęcia i podeszła do mnie z ciekawością. "Oho, coś się szykuje", pewnie pomyślała. Wydawała się bardzo zaintrygowana. Próbowałam nie robić gwałtownych ruchów - w końcu dopiero się poznajemy, a słyszałam, że jest trochę jak bomba - nigdy nie wiadomo, kiedy wybuchnie. Teraz była grzeczna, więc pewnym ruchem wsunęłam jej kantar na łeb, zapięłam uwiąz i wyprowadziłam z pastwiska, poprowadziłam do stajni. Tam zabrałam się za czyszczenie - nie było go dużo, bo mała nosiła derkę, więc wystarczyło rozczyścić kopyta, ogarnąć nogi i przelecieć grzywę i ogon. Trochę denerwowała się przy podpinaniu popręgu, nawet w pewnym momencie wyszczerzyła zęby, ale szybko jej przeszło. Pogłaskałam ją po szyi i wyszłyśmy ze stajni, po czym skierowałyśmy się w kierunku hali. Zamknęłam za nami drzwi, podpięłam popręg mocniej (znów złość), po czym podprowadziłam do schodków i wsiadłam. Nie zdążyłam posadzić tyłka w siodle, a kobyłka żwawo ruszyła do przodu.

Zatrzymałam ją od razu, trochę zaskoczona. No tak, zapomniałam, jak to jest. Tulpa też miała problem ze staniem w miejscu na początku naszej współpracy, ale udało się nam pozbyć tego irytującego zwyczaju. Przetrzymałam Charmeur przez parę sekund w nieruchomości, choć widziałam, że była tak podekscytowana treningiem, że sprawiało jej to trudności. W końcu odpuściłam i dałam sygnały do stępa. Szła bardzo energicznie i rozglądała się z ciekawością. Utrzymywałam delikatny kontakt, ale na luźnej wodzy. Pewnie niedługo będę czuła się pewniej i przestanę, ale "strzeżonego Pan Bóg strzeże" (choć jestem niewierząca, hehe). Krążyłyśmy sobie tak dookoła ujeżdżalni, nie tylko po śladzie, ale też kreśląc różne figury - trochę kół, jakieś ósemki, serpentyna. W końcu zaczęłam wchodzić na mocniejszy kontakt, podpierać go łydkami. Coraz bardziej ograniczałam koła, pilnując, żeby dobrze wchodziła w narożniki. To prawda, była bardzo wrażliwa na sygnały, odpowiadała na nie natychmiastowo, jednak czasem dając zbyt dużo od siebie, na przykład niepotrzebnie zwiększając tempo.
W końcu zakłusowałam. Mała wystrzeliła przed siebie, jakby ktoś ją gonił. Musiałam się nieźle wysilić, żeby utrzymać ją w kłusie roboczym, ale przyznam, że opłacało się, bo od razu podstawiła nogi pod kłodę i mocno pracowała zad. Robiłam sporo wygięć - wjechałam na koło i bawiłam się wodzami, wyginając raz na zewnątrz, raz do wewnątrz. Kiedy dałam bardzo precyzyjne sygnały, spisywała się świetnie. Nie wypadała łopatkami ani zadem, skręcała łeb dokładnie tak, jak chciałam. Potem wjechałam na ścianę, przeszłam do stępa pośredniego, następnie zatrzymanie. Bardzo ją korciło, żeby ruszyć, ale pozostawiłam bardzo mocno napięte mięśnie brzucha, co ją powstrzymało. Potem zaczęłam robić ustępowanie od łydki przez odjazd od ściany i spychanie w jej kierunku. Najpierw w lewo, co szło świetnie, Musiałam pilnować zewnętrznej strony, bo trochę za bardzo wypadała łopatką, ale skorygowałyśmy błąd i było okej. Potem to samo w drugą stronę - o dziwo, prawa była jej lepszą stroną, więc tutaj szło jak z płatka.
Zrobiłam serpentynę, upewniając się, że idzie prosto pomiędzy łukami. Potem wjechałam na linię środkową i zrobiłam zatrzymanie w X - wyszło trochę za późno, stanęłyśmy z półtora metra za daleko. Cofnęłam parę kroków i stop. Po trzech sekundach drgnęła, ale nie dałam jej się ruszyć. Poczekała, a nawet zmusiłam ją do sekundy więcej, a potem dałam łydkę, puściłam wodzę i poklepałam po szyi. Chwilka odpoczynku dobrze jej zrobi, dobrze się spisuje.
W końcu znowu zakłusowałam, Zrobiłam półwoltę, a po wyjechaniu na ścianę trochę wydłużyłam, przechodząc do kłusa pośredniego. Za zakrętem znowu roboczy, a w A znowu pośredni. Kolejna półwolta i to samo w drugą stronę. Bardzo się starała, zaczęła się pocić na szyi. Półparada i na zakręcie przejście do galopu. Miało być płynnie, ale trochę za bardzo wypruła do przodu, więc najpierw musiałam ją ogarnąć, zrobiłam woltę, a potem przeszłam do kłusa i ponowiłam zagalopowanie, tym razem trzymając ją w ryzach. Lepiej. Koło, skrócenie na krótkiej ścianie, a potem chód pośredni na długiej. Miała trochę niewygodny, bujający efekt, ale za to robił duuuuże wrażenie z ziemi. Klacz zaczynała się męczyć, parskała i pociła się. Przeszłam do kłusa pośredniego, zmieniłam kierunek przez przekątną, trochę ją uspokoiłam i na kole zagalopowałam na drugą nogę. Już nie było takiego przyśpieszenia na samym początku. Wjechałam na koło i zaczęłam zmniejszać jego średnicę, a potem z powrotem powiększać. Charmeur naprawdę była świetnie zrobiona ujeżdżeniowo. Znowu chód pośredni, a potem w K przejście od razu do stępa. No, zajęło to o parę kroków za dużo. Postanowiłam wykonać ostatnie zatrzymanie - zamknęłam ręce, delikatnie odchyliłam się do tyłu, napięłam mięśnie brzucha, przyłożyłam łydki do jej boków, ale bez nacisku. Stanęła od razu, ani drgnęła. Wow, byłam pod wrażeniem! Chyba naprawdę troszkę ją styrałam.
Poklepałam klacz i rzuciłam wodze, a ona wyciągnęła szyję tak, jak tylko mogła, i zaczęła wodzić nosem po ziemi. Kiedy sięgałam do kieszeni, żeby sprawdzić godzinę na telefonie, z zewnątrz dobiegł nas bardzo głośny huk. Ktoś wystrzelił fajerwerki. Charmeur wystrzeliła jak torpeda, jak to kucyki potrafią. A walnięte kucyki to już w ogóle! Odruchowo złapałam wodze i  od razu skręciłam, wjechałam na bardzo małą woltę, żeby ją uspokoić. Zmusiłam ją do przejścia do stępa dopiero po parunastu malutkich okrążeniach. Odetchnęłam z ulgą. Co to za baran strzela teraz? Spóźnił się o dziesięć dni...
Po dziesięciu minutach zsiadłam, zapięłam derkę i wyprowadziłam kobyłkę z hali. Weszłyśmy do stajni, gdzie konie już wystawiały głowy na korytarz, czekając na kolację. Rozebrałam kuckę, a potem wprowadziłam ją do boksu. Potem zza drzwi wrzuciłam jej marchewkę do żłobu i sprzątnęłam siodło, ogłowie, czaprak i ochraniacze. Mała spisała się dzisiaj naprawdę dobrze.

/ Blacky

3 komentarze:

  1. Hej :)
    Znalazłam i andaluza i WKKWistę, pokażę ci galerie i zdecyduj czy chcesz wziąć te koniska czy jednak nie, a jeśli nie to oczywiście zrozumiem ;)
    Tylko szczerze, żeby właśnie nie było tak jak pisałaś, że konia bierze się czasami z przymusu... ;D
    Andaluz: http://imgur.com/a/UWb1m
    WKKW: http://imgur.com/a/qjLn5#yS1dxWL
    Mam nadzieję, że się spodobają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się cieszę, że tak przypadł do gustu :D
      A cena... no nie wiem, to właściwie tylko zdjęcia i jeden rodzic. 3000h? 2500h?
      Czyli tego drugiego konia sobie odpuszczasz? :)
      I nie ma sprawy, cieszę się, że udało mi się znaleźć fajnego rumaka i polecam się na przyszłość. ;)

      Usuń
  2. Już dziś o 20:00 na Jakarta Arabians rusza sprzedaż koni arabskich! Zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń

Hipodrom Fire Horse

Hipodrom Saganek

Hipodrom Saganek

Virtual Stable Association

Liliowa Zatoka

Halowe Mistrzostwa Malinowego Wzgórza

Hipodrom Eliksir

Hipodrom Paris

Hipodrom Paris
Bierzemy również udział w zawodach na Summer-Berry-Stable.blogspot.com! Impreza na Black Power Stud. Zawody z okazji otwarcia stajni "Itaka"! http://im-pens.blogspot.com/ Zapraszam

Hipodrom Arisha

WH Lapeu